8. Pies
Dziś miałam taki dzień luzu. Otóż odwołali nam treningi bo trener się rozchorował, ale już jutro będzie ktoś na zastępstwo. Było gdzieś przed południem, a ja postanowiłam iść na małe zakupy. Chciałam się przejść, więc nie brałam samochodu. Poszłam przez park i pod jednym z drzew, dostrzegłam jakąś czarną kuleczkę. Podeszłam bliżej, a ta kuleczka okazała się być pieskiem. Biedny.. przecież w nocy było jakieś minus dwadzieścia stopni. -Co mały? Zgubiłeś się? A może ktoś cię zostawił? - zaczęłam mówić sama do siebie a raczej do tego pieska. Nie miał żadnej obroży. Był chudy, czyli pewnie ktoś go porzucił. Biedak. Nie zastanawiałam się długo i wzięłam psa na ręce. Na szczęście był jeszcze dość mały i go uniesłam. Nie chciałam z nim chodzić dłużej po tym zimnie i ciągnąć go do sklepu. Odniesłam go do mojego mieszkania, położyłam na starej szmatce obok grzejnika i nalałam mu do miski wody i trochę mięsa. Bałam się go zostawić samego, ale cóż mogę innego zrobić. Oprócz zakupów dla siebi
Komentarze
Prześlij komentarz