Rozdział XII

Jest piętnasty stycznia. Dziś są moje urodziny. Przez te ostatnie dni czułam się jak wyrzutek społeczeństwa. Może i znajomi pisali mi życzenia na Facebooku i dostałam telefon od Davida również z życzeniami ale nie miałam z nikim prawdziwego kontaktu, takiego na żywo. Jedynie z dziewczynami z klubu na treningach i wczorajszym meczu. Stefi wyjechała do swojego rodzinnego kraju - Serbii. Zapowiedziała, że już nie będzie jej do końca sezonu, a ja nawet z nią nie rozmawiałam. Ostatnio wszystko waliło mi się na głowę. Kodi zachorował, miał biegunkę przez co dosłownie obsrał mi pół mieszkania i musiałam je wietrzyć i co chwila myć podłogę. Aż uśmiechnęłam się na tą myśl. Dobrze że weterynarz go szybko wyleczył. Drugim zmartwieniem bylo to, że zapomniałam zapłacić rachunek za prąd i przez dwa dni siedziałam po ciemku jak ludzie kilkaset lat temu. Było jeszcze wiele innych ale nie będę ich wymieniać.
Czyli zapowiada się na to, że urodziny spędzę sama. No może nie do końca sama bo z Kodim i butelką dobrego wina.

Była godzina około dwudziestej. Postanowilam wziąć gorącą kąpiel. Wzięłam ze sobą kieliszek wina i wskoczylam do wody. W sumie to mam spokój jak nikt do mnie nie wydzwania ani nie przychodzi. I wtedy jak na zawołanie ktoś zadzwonił do drzwi. To pewnie jakoś Rumun sprzedający pościel. W ciągu ostatnich dni, to tylko takowy człowiek mnie odwiedził. Byłam już osuszona więc ubrałam ciuchy i owinełam włosy ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i poszłam otworzyć drzwi. Przed nimi stała jakąś nieznajoma kobieta.

-Dobry wieczór. Czy pani Sara Siegel?
-Dobry wieczór. Tak, to ja. W czym mogę pani pomóc?
-Możemy porozmawiać? To bardzo ważne.
-No dobrze, proszę wejść. Może zrobię herbatę?
-Poproszę.
Pokazałam jej kanapę w salonie na której usiadła i poszłam do kuchni zrobić herbaty. Kogoś przypomniała mi ta kobieta. Nalałam wrzątku do dwóch kubków i zanioslam je do salonu.
-Proszę. Więc o czym pani chce rozmawiać?
-Dziękuje. Saro, ja muszę powiedzieć ci o czymś ważnym. Ja.. ja jestem twoją matką.
-Co? Jaką matką? Ja nie mam matki! Co pani mówi.
-Sara ja jestem twoją matką. Dziś masz dwudzieste trzecie urodziny. Dokładnie tyle lat temu przyszła na świat moja kochana córeczka.
-O czym pani mówi?
-Sara ja jestem twoją matką! Nie wierzysz mi?
-Skoro jest pani moja matką to dlaczego mnie pani zostawiła i mieszkałam z tatą?
-Ja zaraz po urodzeniu Ciebie miałam depresję poporodową. Nie znosiłam gdy płakałaś, zawsze byłam jak najdalej od Ciebie. Twój tata był strasznie zły na to moje zachowanie i pokłócilśmy się ostro i rozwiedliśmy się. Ja wyjechałam do Krakowa. A on cię wychowywał. Później zmarł, a ja dowiedziałam się o tym jak miałaś szesnaście lat. Chciałam cię zaadoptować ale bałam się. Tak strasznie się bałam. Teraz się przełamałam i chciałam się spotkać, zobaczyć jak wygląda moja kochana córeczka. - powiedziała i zaczęła płakać. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Jak się pani nazywa?
-Magdalena Różańska. Ja jestem Polką ale twój tata był Austriakiem. Zakochalismy w sobie od pierwszego wejrzenia. Pojechaliśmy kiedyś w góry i wtedy mi się oświadczył. To było coś pięknego. Pobralismy się i wtedy urodziłaś się ty. A ja? Ja jestem najgorszą matką na świecie! - znowu zaczęła płakać. Szkoda mi jej było. Wierzyłam jej. To chyba stąd to podobieństwo. Moja matka pewnie wygląda prawie tak jak ja będę wyglądać za kilka lat. Ma zielone oczy, blond włosy i pełne usta tak jak ja.
-Sara, kochanie ja chciałabym naprawić to wszystko. Chciałabym ci jakoś wynagrodzić te twoje lata cierpienia. Ja sobie nie mogę tego wybaczyć. To przeze mnie zmarł twój tata! Gdybym była to nic takiego by się nie wydarzyło!
-To nie twoja wina, mamo. - powiedziałam a ona popatrzyła na mnie jakbym jej powiedziała, że wygrała milion złotych.
-Córeczko! - krzyknęła i rzuciła się na mnie. Powiedziałam do niej mamo, ale narazie chciałam trzymać dystans.
-Musisz mi wszystko opowiedzieć! Ale najpierw chcę cię o coś zapytać.
-O co?
-Czemu urodziny spędzasz sama?
-Nie mam z kim. Moja jedyna przyjaciółka wyjechała do Serbii.
-A chłopak? Chyba nie chcesz powiedzieć że taka piękna dziewczyna nie ma chłopaka. - powiedziała, a ja wtedy opowiedziałam jej całą historię. Widziałam, że chciała być blisko mnie. Chyba w końcu czułam się.. kochana? Ale kochana matczyną miłością. Zawsze chciałam mieć mamę...
-Charakter to ty masz po tacie. - uśmiechnęła się.
-A urodę po tobie. Jesteś piękna. Mamo - powiedziałam a ona znów mnie przytuliła. Szybko nabrałam co do niej zaufania. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę i wtedy zadzwoniła dzwonek do drzwi.
-Spodziewasz się kogoś? - zapytała.
-Nie, pójdę sprawdzić kto to.
Poszłam w stronę drzwi, a gdy je ujrzałam średnich rozmiarów paczkę. Wzięłam ją i zamknęłam drzwi.
-kto to był? - zapytała.
-Dostalam jakąś paczkę. Nie ma adresu.
-Otwórz. Przepraszam ale jestem ciekswską osobą.
-To trochę jak ja. - uśmiechnęłam się. Otworzyłam paczkę w której było na oko jakieś pięćdziesiąt krwisto czerwonych róż i list, w którym pisało :

Saro 
Dziś są twoje urodziny. Przysłałem Ci róże, które są symbolem miłości. Miłości jaką Ciebie tak bardzo darzę. Jest mi niezmiernie przykro, że nie mogę być z Tobą w tak ważnym dniu. Na spodzie, pod różami jest jeszcze jeden prezent. Również symbol miłości. Mam nadzieję, że kiedyś coś do mnie poczujesz i będziemy mogli być razem szczęśliwi. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tego pragnę. Jestem pewien, że dla Ciebie mógłbym nawet zakończyć karierę, byle by być zawsze przy kobiecie którą kocham najbardziej na świecie. Codziennie o Tobie śnie i każdego dnia budzę się z nadzieją, że przyjdziesz do mnie i powiesz, że mnie też kochasz. Niestety jak narazie nic takiego nie miało miejsca. 
Ale to nadzieja umiera ostatnia.

Przeczytałam mamie list na głos z łzami w oczach. Ten list był tak piękny. Czyli jednak mu zależało. Ale mu czyli komu? Nie podpisał się. Nie wiem kto mógł to napisać. Michael wydawał mi się być bardziej czuły, więc to może on? Ale to on powiedział że tak bardzo chciałby ze mną być. Tak mi się go szkoda zrobiło.. Gdybym tylko mogła to pojechałabym do Austrii i rzuciła mu się w jego silne ramiona. Odgarnełam jeszcze róże by zobaczyć co jest pod nimi. Było tam małe, białe pudełeczko. Otworzyłam je, a w środku był srebrny pierścionek z trzema małymi kryształami wyglądającymi jak prawdziwe diamenty. Musiał kosztować fortunę. Szybko zdjęłam mój stary pierścionek, który nosiłam że trzy lata i założyłam nowy. Wyglądał pięknie! Przepięknie!

-Kochanie, ten kto to napisał naprawdę cię kocha.
-Wiem, ale ja nie wiem który to.
-Ja uważam że Gregor. Z tego co opowiadałaś, to przyniósł ci róże i jak rozmawialiście przez telefon to powiedział, że byłby najszczęśliwszym mężczyzną świata.
-A ja sądzę, że to Michael. Gregor nie pasuje do takiego romantyka, nie napisałby listu.
-Sara nie wiem. Nie znam obojgu. Nie chcę być wscibska ale który jest przystojniejszy?
-Mamo! Nie wiem oboje są przystojni.
-A masz jakieś ich zdjęcia?
-No pokaże ci. - powiedziałam i wyciągnęłam telefon. Włączyłam Instagrama i pokazałam jej zdjęcia.
-Córeczko, ale facetów wyrwałaś! Ten Gregor! Jaki przystojny a Michael też przystojny i wydaje się być bardzo miłym facetem. Oj Sara, masz trudny wybór.
-No właśnie. To jest największy problem.

Mama chciała spać w hotelu. Nie pozwoliłam jej i zaproponowałam by zanocowała u mnie. Zgodziła się. Przez ten cholerny list nie mogłam spać. Zasnęłam nad ranem. Wstałam gdzieś po południu.
-Dzień dobry śpiochu! Niespokojna noc?
-Tak. Ten list nie daje mi spokoju.
-Masz zrobiłam ci obiad, a w twoim przypadku raczej śniadanie.
-Okej jak ja kocham takie zapiekanki! Skąd wiedziałaś?
-Ja osobiście je uwielbiam i Marcel też.
-Kto to Marcel? Twój partner?
-Nie. Marcel to twój przyrodni brat.
-Przyrodni brat? Ja mam brata?
-Tak masz brata. Marcel mieszka ze mną i moim mężem w Krakowie.
-Ile ma lat?
-Sześć.
-O, to jeszcze dziecko. Chciałabym go poznać.
-Poznasz jak przyjedziesz do nas do Krakowa. On wie, że ma starszą siostrę. Często o ciebie pyta, kiedy go odwiedzisz. - powiedziała a ja szeroko się uśmiechnęłam. Mam brata? I to jeszcze taki mały robaczek!
-Dzisiaj muszę już wracać. Mam pracę, nie mogę jej zostawić.
-Jaką masz pracę?
-Prowadzę małą firmę, która robi ciasta i inne wypieki.
-O, to fajnie masz. Ty też pieczesz?
-Oczywiście! Ja jestem głównym cukiernikiem! Masz. Tutaj masz mój adres i numer telefonu. Uprzedź, jak będziesz chciała przyjechać. Albo jak ja przyjadę, to też zadzwonię.
-Dobrze, daj telefon to wbije ci mój numer. - powiedziałam a mama podała mi telefon i wbiłam jej mój numer. Później odprowadziłam ją do samego samochodu. Po samochodzie zauważyłam że dobrze się jej wiedzie. Pożegnałam się z nią i wróciłam do mieszkania.
Wczoraj zmieniło się bardzo wiele. Poznałam swoją matkę, z którą złapałam niezły kontakt, dowiedziałam się że mam przyrodniego brata i jeszcze ten ktoś kto nadal mnie tak kocha. W jednej chwili wpadłam na genialny pomysł. Za kilka dni są zawody PŚ w Zakopanem. Jutro gram mecz, a potem sześć dni do następnego. Mecz jest we Wrocławiu, a stamtąd całkiem niedaleko do Zakopanego. No znacznie bliżej niż z Polic.  Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Kuzynek będzie ucieszony, że go dopinguje i postaram się dowiedzieć kto napisał list. Trochę się bałam ale do odważnych świat należy!

Nogi mi odpadają, ale nie odpuszczę. Poszłam pod prysznic, przebrałam się i udałam do samochodu.
Dziś jest ostatni konkurs w Zakopanem - indywidualny. Poszłam już pod skocznie by zająć dobre miejsce. Przystanełam chwilę by odczytać wiadomość SMS. Musiałam lekko przysłonić ręką wyświetlacz, bo niemiłosiernie świeciło słońce. Nagle poczułam jak ktoś na mnie wpada. Ten ktoś najwyraźniej szedł plecami do mnie, bo spojrzałam na ową osobę i zauważyłam tylko jego plecy, ale.. znajome plecy. Osobnik odwrócił się. To był cel numer chyba jeden - Hayboeck.
-Sara? Co ty tutaj robisz?
-Przyjechałam dopingować.
-Zaręczyłaś sie? - powiedział i spojrzał na pierścionek.
-Nie, to prezent.
-Od kogo?
-Nie interesuj się tak. Michael, dlaczego jesteś na mnie zły?
-Ja ci wyznalem miłość, a ty kochasz jego!
-To nie jest tak. Stefi cię okłamała. Ona się w tobie zakochała!
-Ale ja zakochałem się w tobie! Sara, dlaczego ty mi to robisz? - powiedział i nieśmiało chwycił mnie za dłoń, a mnie zmroziło.
-Jesteś dla mnie najważniejsza. I chciałbym żebym ja też był taki dla Ciebie. - powiedział i chwilę później tkwiliśmy w uścisku. Przymknęłam oczy, bo było mi tak bardzo dobrze. Otworzyłam lekko oczy i dostrzegłam to czego nie chciałam widzieć. To był Gregor. Stał tam taki smutny. Nigdy go takiego nie widziałam. Serce krajało mi się na jego widok. Puściłam Michaela i pobiegłam w jego kierunku, ale on zniknął za drzwiami jakiegoś budynku. Wołałam go, ale nie wrócił. Michael stał i patrzył się na mnie jakna wariatkę i poszedł gdzieś przed siebie. Czyli to Gregor napisał ten list. Musiało być mu naprawdę przykro gdy zobaczył mnie z Michaelem. Ale obojgu cholernie na mnie zależałoby! I mnie też.. ale ja wszystko potrafię zniszczyć. Odwróciłam się i poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię.

                                          ~~~•••~~~

I mamy już dwunastke! Szybko to zleciało 😮Wiem, że długo czekacie na to, aż Sara odwzajemni komuś uczucie. Ale może w następnym już tak będzie😏 Zdążyłam jednak napisać rozdział przed meczem 😁Przez was już nie wiem z kim ona ma być! Opowiadanie było zrobione z myślą o Gregorze, ale Michael... 😍
Do następnego! 😘🙋
                                                                         ~iridesxenxe

Komentarze

  1. Boże w takim momencie... Sądziłam, że list od Michiego ale według mnie lepiej że się okazało że to Gregor go napisał. Dodaj jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiedziałam, że to Gregor napisał te list! No i czemu on nie zauważył tego pierścionka najem palcu? Może by zrozumiał, że jest dla niej ważny?
    Czekam na next ;*
    #TeamGregor

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam też do mnie :)
    https://i-am-perfect-for-you-babyy.blogspot.com/2017/02/prolog.html
    Na razie tylko prolog ale może coś dodam dziś :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejuniu ja nw co mam powiedzieć... 😇 Kurcze Sara nie ma prostego wyboru, dwóch facetów i to jeszcze jakich..., że też ja tak nie mam. 😂😂 Gregor naprawdę się stara, a Michi jest taki jakby uroczo nieśmiały. 😇 Widzę go z Sarą, ale obydwoje są tacy zakochani i jak na razie to wygląda na to,że jeżeli wybierze jednego to zamyka sb drogę do przyjaźni z drugim... No nic, już nie mogę się doczekać kolejnego! 😘💖 Powodzenia! 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mogłaś zrobić to dla Gregora...Moje serduszko pękło razem z jego serduszkiem. Wiedziałam, że to Schlieri napisał ten list! Czułam że to on! Kiedy mogę spodziewać się następnego rozdziału?
    A co do rozterek to mam tak samo! Pisze opowiadanie z myślą o Michaelu ale ostatecznie wyszło o Gregorze. Z kolei w drugim serio nie mogłam się zdecydować między Schlierim a Michim więc wybrałam Tande 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale piszesz opowiadania? 😀 Jak tak to konieczne daj linki do wszystkich 😂😘

      Usuń
    2. Tak, piszę. Ale raczej sama dla siebie. Jakoś nie umiem się przełamać i podzielić się twórczością 😝

      Usuń
  6. Rany.. to się porobiło, najpierw się śmiałam, że Kodi osrał mieszkanie a potem wgniotło mnie w łóżko jak przeczytałam o mamie i ten cały list. Jeny jak dobrze, że jeszcze w tym rozdziale się wyjaśniło, że to Gregor taki pomysłowy. No chyba, że zrobisz nam psikusa i jakoś to wszystko odkręcisz! Czekam na kolejny rozdział <3

    U mnie trzecia część powinna pojawić się jak tylko wstanę - czyli koło południa! więc już teraz serdecznie zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam całego twojego bloga - świetne opowiadanie. 😃 Przepraszam, że nie komentuje, ale ostatnio nie bardzo miałam czas przez pisanie i inne obowiązki. Ale nadrobię! 😘

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

4. Rajd uliczny i zakupy

Rozdział XIII