Rozdział XVI

-Wszystko będzie dobrze - powtarzał delikatnym głosem Gregor. - Kilka godzin i będziesz miała wszystko za sobą. - dodał glaskając mnie po włosach i wpatrując mi się w oczy, kiedy leżałam na szpitalnym łóżku w oczekiwaniu na operację. Gdy do sali weszła pani doktor, lekko się zdenerwowalam bo wiedziałam co mnie czeka.
-Gotowa pani Saro? Za pół godziny będziemy zaczynać.
-Tak, chcę mieć to już za sobą.
-Dobrze, więc ja zawolam pielęgniarki, które przewiozą panią na blok operacyjny. A jak już wrócę to pana ma tu już nie być. - powiedziała żartobliwym tonem i zniknęła za drzwiami.

-Jak już będzie po wszystkim to zabieram cię na największe i najpyszniejsze lody w mieście. - powiedział mój chłopak obdarzając mnie tym pięknym uśmiechem.
-Mówisz jakbym była sześcioletnią dziewczynką. Chyba dobrze wiesz że duże dziewczynki mogą chcieć czegoś innego. - powiedziałam puszczając mu oczko. Chciałam go trochę podpuścić.
-Kochanie, myślałem że największy zbereźnik jakiego znam to Fettner, ale jak widać myliłem się. - powiedział śmiejąc się.
-Ja tylko myślałam o dobrym winie. Jednak to ty masz brudne myśli - powiedziałam wystawiając mu język, a jemu nieco zrzędła mina. - A teraz znikaj bo chyba słyszałeś co mówiła pani doktor. - dodałam.
-No dobrze, czyli mój portfel czeka spory wydatek jeśli chcesz to dobre wino.. ale dla ciebie wszystko. Kocham cię i trzymam kciuki.- powiedział wstając z krzesła i dla otuchy dał mi jeszcze buziaka w kącik ust.
-Co ty trafić nie umiesz? - powiedziałam z wyrzutem, wskazując palcem na usta, a on tylko zaśmiał się i powtórzył poprzedni gest, tym razem tam gdzie chciałam. Pomachaliśmy sobie jeszcze i gdy mnie pozostawił, czekałam na pielęgniarki.

2 DNI PÓŹNIEJ

-Spakowałaś już wszystko? - zapytał Greg opierając się o ścianę.
-Tak, wszystko. Byłeś już u mojej mamy po resztę rzeczy i po Kodiego?
-Bylem, a pies czeka w aucie. Mam nadzieję że mi go nie rozwali..
-Kodi to grzeczny pies, nie masz się o co martwić.
-Chodźmy już. - powiedział lekko uśmiechając się i wziął ode mnie torbę z rzeczami.

-Wiesz że nie będę mogła zagrać w Lidze Światowej? Podobno nie mogę obciążać organizmu.. tak bardzo zależało mi na tym by zagrać. Teraz to tylko pozostaje mi czekać na nowy sezon. - powiedziałam zasmuconym głosem.
-Nie będziesz grać w lidze światowej?
-Nie będę. Muszę jakoś wytrzymać do września, kiedy zaczną się treningi przed nowym sezonem. Ale nie mówmy już o tym. Mam nadzieję, że kupiłeś to wino.. bo muszę powiedzieć ci coś ważnego przy kolacji.
-Oczywiście, że kupiłem! A mam się bać? Zresztą ja też muszę powiedzieć ci coś ważnego.
-Wrecz przeciwnie. Powinieneś się bardzo ucieszyć. A ja mam się czego bać?
-Ja jak ci to coś powiem to wtedy się dopiero ucieszysz!
-Kurczę same dobre niespodzianki. - powiedziałam radośnie, a Kodi głośno szczeknął.
-Piesek chyba też ma nam coś do powiedzenia. - powiedziałam i pogłaskałam Kodiego który leżał na tylnych siedzeniach samochodu Grega.
-Może spodziewa się szczeniaków, bo jak przyjechałem po niego to był u sąsiadki z innym psem. - zaśmiał się, a ja razem z nim i walnelam go w ramię.
-Dobrze, że nie ma czegoś jak psie alimenty, bo zbankrutowalibyśmy biorąc pod uwagę ile zazwyczaj małych piesków może się urodzić.
-Ale nic by z tego nie było bo Kodi to duży pies a tamten był ze trzy razy mniejszy, no to jak mieliby...
-Gregor! - krzyknęłam i ponownie dostał ode mnie w ramię. - Jakby ktoś usłyszał o czym mówimy to by się za głowę złapał. - powiedziałam i wybuchnęliśmy śmiechem. Cudownie się dobraliśmy...

Nie miałam pomysłu co zrobić na kolację, ale uznałam że najlepiej sprawdzi się lasagne. Byłam mistrzynią w jej robieniu skromnie mówiąc. Nie mogłam się doczekać by powiedzieć Gregorowi o decyzji którą podjęłam. On też podobno chciał mi coś oznajmić. Cieszyłam się, że to coś dobrego jak powiedział, tylko kompletnie nie spodziewałam się co mi może przekazać. Kiedyś mówił coś o nowym mieszkaniu, ale to w którym teraz jesteśmy jest pięknie urządzone i nie sądzę, by chciał je zmieniać, ale może jednak? Nigdy niewiadomo co mu wpadnie do tej jego główki. Aktualnie siedział w swoim pokoju i tylko słyszę stukanie w klawiaturę od jego laptopa. Ciekawe czego tak zawzięcie szukał. A może z kimś pisał? To już jego sprawa. Ja mu w pełni ufam na przykład dlatego, że kiedy jestem u jego boku nigdy nie ogląda się za innymi kobietami, co bardzo mi się podoba. Aż uśmiechnęłam się na tą myśl. Ja to chyba jednak jestem szczęściarą co do spraw sercowych.
Wyciągnęłam i nałożyłam nam na talerze naszą kolację, a puste lampki napełniłam do połowy winem. Moje ulubione... Skurczybyk już zna mnie na wylot. Po tej myśli szczerzyłam się jak głupi do sera. Zupełnie jakby mnie smieszyło nalewanie wina. Kiedy wszystko było gotowe, moglam zawołać mojego chłopaka.

-Bardzo mi smakowało. - powiedział masując się po brzuchu.
-Bardzo się cieszę, a teraz muszę powiedzieć ci o tej ważnej rzeczy. - powiedziałam a Gregor pewnie by mnie rozśmieszyć głośno przełknął ślinę.
-Spokojnie, nie ma się czego bać. Więc.. chciałam ci powiedzieć, że podpisałam kontrakt z klubem Tirol Innsbruck i jak coś znajdę to jak najszybciej się tu przeprowadzam! - powiedziałam uradowana, a Greg przytulił mnie tak mocno że niemal się dusiłam.
-To wspaniale! Nawet nie wiesz jak się cieszę. A jeśli chodzi o mieszkanie to przecież możemy zamieszkać razem!
-Nie wiem czy to dobry pomysł..
-Kochanie ja marzę o tym by z tobą zamieszkać! Możemy się wspólnie składać na czynż, rachunki i wyjdzie mega tanio! Będziesz miała blisko na treningi, ja będę miał blisko i będziemy razem spędzać dużo czasu! Same plusy! Musisz się zgodzić - wykrzyknął radośnie i spojrzał na mnie tym proszącym wzrokiem. Nie mogłam mu odmówić..
-No dobrze, możemy spróbować.
-Tak! Kocham cię, kocham cię, kocham! - krzyczał taki wesoły całując mnie praktycznie po całej twarzy.
-Zachowujesz się jak pies Gregor. - powiedziałam śmiejąc się.
-Teraz moja kolej. Skoro nie jedziesz na Ligę światową, to chcę byś poleciała ze mną jako osoba towarzysząca na zgrupowanie na Wyspy Kanaryjskie. Zgadzasz się? - zapytał z szerokim uśmiechem, a mnie zatkało. Wyspy Kanaryjskie? Nie sądziłam że kiedykolwiek tam pojadę. Ale w sumie co innego mam do roboty? Trzeba korzystać z życia! Jadę! Nie stać mnie było na wykrzsztuszenie jakiegokolwiek słowa, więc tylko przytaknęłam głową, na co on poszerzył uśmiech i ponownie mocno mnie objął. Oboje byliśmy w tym momencie bardzo szczęśliwi. Można by nawet powiedzieć że najszczęśliwsi na świecie. Czy mówiłam już jak mi jest z nim dobrze? Pewnie już że sto razy ale powiem jeszcze raz. JEST MI Z NIM CHOLERNIE DOBRZE .
-Kocham cię Saro i będę mówił to do końca życia.
-Ja Ciebie też kocham. - powiedziałam patrząc mu w oczy. Momentalnie zbliżyliśmy nasze twarze i całowaliśmy się tak namiętnie jak nigdy. Pocałunek zaczął przeradzać się w coraz to zachłanniejszy. Greg włożył swoją rękę pod moją koszulkę i jednym szybkim ruchem ją ze mnie zdjął. Ja nie pozostalam mu dłużna. Później wiadomo co się stało...


-Ja to jeszcze dużo tu pozmieniam... nie pasują mi tu te czerwone ściany. I te meble jakieś takie staromodne.. widać że przyda się tu kobieca ręką. - mówiłam planując już rewolucję w tym domu.
-Z babami..
-Dam chciałeś żebym z tobą zamieszkała..
-I nie zmienię zdania. Tylko ja narazie nie mam zbytnio pieniędzy na remont.
-Ja za to mam pieniądze, które zbierałam na mieszkanie. Już dziś jadę po farbę i poszukam nowych mebli!
-Szalona jesteś. Ale rób jak uważasz. Ja jadę do Linz i chyba dopiero jutro wrócę. Wiesz takie tam sprawy ze sponsorem.
-Wiem, wspominałeś coś. To pa.. - powiedziałam i pocałowałam go.
-Już tęsknię - powiedział uśmiechając się i wyszedł.

Już wiedziałam minę Gregora kiedy zobaczy nową sypialnię i kuchnię. Miałam już wprawę w malowaniu i pomalowałam te pomieszczenia sama. W kuchni ściany są teraz beżowe, a w sypialni fioletowo białe, bo w końcu fioletowy to taki męski kolor. Meble zamówiłam na jutro rano, ale wiedziałam że sama ich nie złoże, więc pomoże mi ktoś z firmy z której zamówiłam meble.

-Dzień dobry. Czy pani Sara Siegel?
-Dzień dobry. Tak to ja.
-Mam dla pani meble razem z montażem ...

-Tak piękna kobieta mieszka sama w takim dużym domu? - zapytał ewidentnie mnie podrywając flirciarz jeden.
-Nie do końca. Mieszkam tu z chłopakiem.
-No tak.. a gdzie on się teraz podziewa? Ja bym takiej pięknej kobiety nie opuszczał na krok. - powiedział i mrugnął do mnie okiem, a ja powstrzymując śmiech popatrzyłam się na Gregora stojącego w progu.
-Tu jestem. - powiedział a monter obejrzał się za siebie i bardzo się zdziwił. - Panu już dziękujemy ja dokończę montaż. - dodał poważnym głosem, a monter zniknął w mgnieniu oka.
-Nie będzie mi palant podrywał dziewczyny. - powiedział obejmując mnie i całując na przywitanie. - Szybka jesteś swoją drogą. Ale fioletowy? Kochanie...
-Zgodziłeś się na remont. - powiedziałam wystawiając mu język.
-Co ja z tobą mam... - odpowiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.

                                           ~~~•••~~~

Szesnastka taka sielankowa 😉 ale zbliżają się kłopoty w raju! 😇 To by było zbyt nudne jakby cały czas było tak radośnie i kolorowo 😁 Do zobaczenia w następnym! 👐

Komentarze

  1. Rozdział super jak zawsze <3
    A akcja z tym od montażu mnie rozwaliła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa jestem! Myślałam, że blog przepadł na zawsze i bardzo się smuciłam a tu proszę! Czy mogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach? Z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  3. To się nazywa spontaniczny remont 😂😂 Fajny rozdział 😘

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XII

4. Rajd uliczny i zakupy

Rozdział XIII