Rozdział XVIII

Ucieszył mnie fakt, iż dziś też jest ciepło i rzeczywiście mogłam pozwolić sobie na spacer. Nie wiem czy moją "wymianę zdań" z Gregorem można zaliczyć raczej do kłótni czy była to najzwyklejsza sprzeczka. Chciałabym żeby oni w końcu zawiesili broń. Gregor natomiast zachowuje się dziecinnie. Dalej chce żyć w konflikcie, co mnie martwi...
Gdy wróciłam do domu, zastałam w nim tylko Kodiego. Samochodu Grega nie było, co oznaczało że gdzieś pojechał. No cóż.. tyle spokoju. Było gdzieś przed dziesiątą. Co by tu robić przez ten cały dzień... A właśnie! Za dwa dni wyjeżdżamy na Wyspy, a ja nawet stroju kąpielowego nie kupiłam. W ciągu tych dwóch dni muszę także pogodzić się z Gregorem, bo nie chce wyjeżdżać z nim skłócona. Ale najpierw zakupy! Może by tak zadzwonić do Stef i razem z nią pojechać na te zakupy? To chyba dobry pomysł.
-Cześć kochana! Nie masz może ochoty na jakieś zakupy? - zapytałam ciepłym głosem.
-Pewnie, że mam ochotę! A tak przy okazji to nie zgadniesz kto do nas przyjechał! - krzyknęła wesołym głosem.
-Nie mam pojęcia.. - odpowiedziałam po chwili namysłu.
-Gregor! Twój Gregor! - ponownie krzyknęła do telefonu.
-Co? Co on tam robi? - Czy ktoś podmienił mi chłopaka czy on pojechał tam by się kłócić? Ale to chyba odpadło bo Stefi była ucieszona.
-Chyba pogodzili się z Michim! Teraz siedzą w salonie i się śmieją. - odpowiedziała.
-Kamień z serca. Myślałam że to nigdy nie nastąpi. No to co? Jesteś gotowa? - zapytałam.
-Tak, możesz przyjechać. Czekam. Do zobaczenia!
-Pa. - odpowiedziałam krótko. Byłam bardzo zadowolona z tego że Greg postanowił jednak pogodzić się z Michaelem. Widocznie nasza rozmowa dziś rano dała mu do myślenia.

-Cześć! - przywitałam się z przyjaciółką i ją przytuliłam.
-Cześć kochanie. Chodź zobaczyć ten cud w salonie. - powiedziała i udałam się za nią do salonu. To nie był żart. Oni rzeczywiście tam byli. Nawet nie zwrócili na nas uwagi!
-No i co? Jest sztama? - zapytałam uradowana.
-Gdyby nie ty Saro to pewnie by jej nie było. Gregor przyznał mi się, że dostał od ciebie opieprz, że nie zaprosił mnie wczoraj. - zaśmiał się Michi.
-Należało mu się! I jak widać podziałało. Cieszę się że wszystko jest w porządku.  - odpowiedziałam.
-Nie sądzicie że trzeba to uczcić? - zagadnęła Stef.
-No a jakżeby inaczej? Możemy wpadniemy dziś do was wieczorem? - zaproponował mój chłopak.
-Dobry pomysł. Stefi zbieraj się na zakupy! - powiedział Michael w kierunku swojej partnerki i wstał z kanapy.
-Nie. My jedziemy na nasze zakupy, a wy zajmiecie się jedzeniem i innymi pierdołami. Stef idziemy! - powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę za rękę.
-Ej! - usłyszałyśmy już za drzwiami.
Dopiero co wsiadlysmy do samochodu i już jakaś kontrolka dała o sobie znać. Płyn hamulcowy się skończył​.. tylko skąd go teraz wytrzasnę? Zobaczyłam, że chłopaki też już wychodzą więc postanowiłam zapytać Michaela czy takowy płyn posiada.
-Michael masz może płyn hamulcowy? Cholera dopiero teraz zauważyłam że się skończył. - zapytałam.
-Chyba mam w garażu. Nalać ci trochę?
-Dam sobie radę sama. Myślisz że kobiety nie umieją takich rzeczy? - zapytałam a on tylko uniósł ręce w geście poddania. Chłopcy już odjehali a i my szykowałyśmy się już do wyjazdu.
Odpaliłam mojego Mercedesa i pojechałyśmy w stronę centrum Innsbrucka. Jechałyśmy dość średnim tempem a już siedziałyśmy chłopakom na ogonie.
-Wyprzedzamy? - zapytałam.
-Pokaż im jak się jeździ! - kiedy usłyszałam to co powiedziała Stefi, natychmiast wbiłam bieg niżej, dodałam gazu i wykonałam manewr. Tylko spojrzałyśmy w lusterko by zobaczyć ich miny. Nie takie Audi szybkie na jakie wygląda!

Zakupiłyśmy ze Stef cudowne stroje kąpielowe śmiejąc się, że chłopaki padną gdy nas zobaczą. Jednakże pozostała jeszcze kwestia dzisiejszego wieczoru. Nie wiem czy byl sens kupować sukienki, bo są one raczej zbyt eleganckie jak na takie spotkanie. Postanowiłyśmy więc obie kupić spódniczki . Ja do tego zakupiłam nową koszule, a Stef zapinaną bluzkę na ramiączkach. Zadowolone z zakupów wyszłyśmy z galerii i skierowałyśmy się jeszcze do pobliskiej restauracji. Była godzina czternasta, więc moglysmy zjeść wspólnie obiad.
-Przez ten szał zakupowy zapomniałam ci powiedzieć, że ślicznie ci w tych nowych włosach. Cud, miód, malina normalnie!
-Dzięki. A wiesz że Gregor nawet nie powiedział mi ani jednego komplementu. Może mu się nie podobam?
-Napewno mu się podobasz! Może nie było jeszcze okazji. Dam sobie rękę uciąć że dziś ci powie jaka to piekna jesteś.
-No zobaczymy... Skończyłaś już jeść? - zapytałam.
-Skończyłam, możemy iść. -odparła i wyszłyśmy z restauracji. Odwiezłam Stef do domu i pojechałam do siebie. Samochodu Gregora nie było pod domem Michaela więc albo nie wrócili, albo już wrócił do domu.
Gdy dojechałam do domu, w progu powitał mnie mój pies. Wygłaskałam i poszłam dalej. W kuchni siedział Gregor, jedzący zapewne obiad, który sam sobie przyrządził. Obdarzył mnie szerokim uśmiechem, a ja przysiadlam obok niego i rozpoczęłam rozmowę.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam. - powiedziałam, gładząc go po głowie. -Ale musiałam i jak widzisz pomogło. - dodałam lekko uśmiechając się.
-Należało mi się. A teraz jestem bardzo zadowolony z tego że się pogodziliśmy. Gdyby nie ty to nadal żylibyśmy w konflikcie. - odparł i przegrywając, a właściwie już kończąc posiłek przytulił mnie mocno.
-Też się cieszę. I widzisz teraz możemy iść na podwójną randkę!
-Tak, możemy, ale wolałbym spędzić ten wieczór z tobą. - powiedział kładząc swoją rękę na moim udzie. - Czy mówiłem ci jak pięknie wyglądasz w tych włosach? - zapytał znów szeroko uśmiechając się.
-Nie mówiłeś, myślałam że nie zauważyłeś. - powiedziałam z udawanym wyrzutem.
-Kochanie, nie było kiedy. Ale teraz mogę ci to powtarzać co chwilę. Chcę ci się iść do Michaela i Stef? - zapytał jeszcze zalotnie. Już wiedziałam co ma na myśli.
-Gregor oni nas zaprosili. Są szczęśliwi, bo teraz wszyscy razem możemy się spotykać. - westchnęłam.
-Pójdziemy kiedy indziej. Zrozumieją że my też chcemy się pogodzić. - powiedział uwodzicielskim głosem patrząc mi bez przerwy w oczy.
-I co niby będziemy robić?
-Głupio pytasz kochanie. - zaśmiał się
-Na zgrupowaniu będzie czas na takie rzeczy. Ubieraj się, wpadniemy jeszcze po jakieś dobre białe wino, bo to ulubione Stef, a wy zapewne takiego nie kupiliście. - odparłam czochrając jego bujną czuprynę i wstałam z kanapy. On był wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu spraw, ale wynagrodze mu to.

                                ~~~•••~~~

Przychodzę z rozdziałem numer osiemnaście! Rozdział trochę krótszy niż zawsze, bo przeciągnął amatorki trochę ;d Nie chciałam w tym rozdziale opisywać spotkania czwórki. Także zostawiam wam rozdział i zapraszam do następnego 😘🙋👐
                                                                                ~iridesxenxe

Komentarze

  1. Dobrze, że się pogodzili :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać! Świetnie, że się pogodzili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)

    Dopiero teraz znajduję czas by tu zajrzeć... Byłam na urlopie i tak jakoś wyszło. Ale rozdział już dawno temu przeczytałam :D
    Ciekawi mnie jak Sara "wynagrodzi" to Gregorowi :D
    I ta akcja z tym samochodem hahaha... baby! Ich to zawsze musi być na wierzchu :D
    Pisz szybko następny :)
    Ja tymczasem zapraszam na nowy: http://byc-blizej-ciebie-chce.blog.onet.pl/

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XII

4. Rajd uliczny i zakupy

Pomocy!