1. Najlepszy przyjaciel
OŚRODEK SPORTOWY W INNSBRUCKU
To dziś. Dziś jest ten dzień, w którym trener przedstawi mnie jako nową zawodniczkę w kadrze A kobiet. Nie powiem, stresowałam się na myśl, że spotkam tyle ważnych osób ze świata skoków narciarskich.
Wysiadłam z mojego kochanego Mercedesa, zdjęłam okulary przeciwsłoneczne z nosa i sięgnęłam do bagażnika po moja walizkę i torbę sportową. Zamknęłam samochód i udałam się w stronę drzwi. Szczerze to kompletnie nie wiedziałam co gdzie jest. Rozglądłam się i dostrzegłam jakąś blond czuprynę. To był Michael Hayboeck. Postanowiłam zapytać o mojego trenera.
-Cześć. Mógłbyś mi w czymś pomóc? - zagadnełam.
-No cześć, a czego taka ładna dziewczyna tutaj poszukuje?- odpowiedział mi z tym jego powalającym uśmiechem.
-Szukam trenera Andreasa Feldera. Pokażesz mi gdzie się on znajduje? - odwzajemniłam uśmiech.
-Nie wiem po co ci on, ale nic za darmo. - zaśmiał się słodko.
-Zaczynam skakać w kadrze A. Miałam się tu zjawić i do niego zgłosić. A co masz na myśli mówiąc 'nic za darmo'?- odpowiedziałam.
-Ty będziesz skakać? Szczerze to nie przypominasz naszych skoczkiń. Jesteś taka ładna, wysoka... - prawił mi komplementy.
-Nie moja wina, że Bóg obdarzył mnie trochę bardziej urodą. To powiesz mi gdzie jest trener? - zapytałam już lekko poirytowana.
-A co będę miał w zamian? - nie dawał za wygraną.
-Musi być coś w zamian? - zapytałam.
Boże ja już nie mam do niego siły.
-Tak. Najlepiej dasz mi swój numer i umówimy się gdzieś. - wyszczerzył swoje białe ząbki.
-No dobrze, dobrze. A teraz mów gdzie ten trener. - zarządzałam.
-Chodź, zaprowadze Cię.
Doszliśmy do pokoju 12 z plakietką "Sztab szkoleniowy" na drzwiach. Zapukałam, lecz nie uzyskałam jakiejkolwiek odpowiedzi. Lekko nacisnęłam za klamkę ale drzwi nawet nie drgnęły.
-Pewnie wszyscy są na stołówce, jest 9:00 rano, w sumie to ja też powinienem tam być. - zaśmiał się Hayboeck.
-No to chodźmy tam, nie będę tu siedzieć.
Udaliśmy się na stołówkę. Michael zaprowadził mnie do dużego pomieszczenia pełnego skoczków. Poczułam na sobie wzrok wszystkich znajdujących się w sali. Czułam się trochę niezręcznie.
No nie gapcie się tak wszyscy, bo zaraz stąd ucieknę.
-Sara! Już myślałem że nie przyjedziesz. Trochę wcześniej się Ciebie spodziewałem. - zagadnął do mnie trener Felder.
-Przepraszam tremerze, ale opiekunki z mojego domu dziecka w którym się wychowałam chciały żebym przeprowadziła z dzieciakami sportowe zajęcia przez 3 dni. - odpowiedziałam Andreasowi.
-Dobrze Saro, 3 dni to nie jest dużo. Może zjedz coś a jak skończymy śniadanie to pójdziemy do mnie i wszystko obgadamy. - powiedział uśmiechając się.
-Zjadłam śniadanie, ale chętnie wypije kawę. - również uśmiechnęłam się.
-To może siadniesz ze mną Saro? Widzisz, a ja głupi jeszcze nie zapytałem Cię o imię. Michael jestem.
-Sara Siegel.
-No to siadajmy Saro. - ponownie się uśmiechnął.
Boże, jaki on ma uśmiech.
TYMCZASEM PRZY INNYM STOLIKU
-Ładna ta nowa. - powiedział nie odrywając wzroku od blondynki.
-Stefciu, i tak nie zaruchasz, ona ma jakieś prawie metr osiemdziesiąt a ty marne 10cm mniej. - skarcił go Fettner.
-Oj tam pomarzyć można. - powiedział Kofler.
-Z resztą ona już zaprzyjaźniła się z Hayboeckiem, patrz jak się śmieją. - dopowiedzial Fetti.
-Zakład, że ją zalicze jako pierwszy? - wyskoczył Schlierenzauer, który dotychczas siedział cicho.
-Ona nie jest taka łatwa Gregor. Widać to. - powiedział z lekkim zwątpieniem Krafter.
-Przecież jestem Schlierenzauer. Mi każdą się nie oprze. - powiedział dumnie szatyn.
-No zobaczymy czy akurat tobie. - odpowiedział Kofler, pokazując palcem w stronę Sary która całuje Hayboecka w policzek.
-No to powodzenia stary. - skwitował Fettner.
WRACAJĄC DO SARY
Po spotkaniu z trenerem, który wręczył mi klucz do pokoju postanowiłam obejrzeć swoje lokum. Byłam mile zaskoczona asortymentem znajdującym się w środku. Beżowe ściany, meble w kolorze dębu, duże dwuosobowe łóżko i czarny, skórzany fotel w rogu zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Położyłam się na moim łóżku.
O tak, to jest to.
Wyciągnęłam telefon, przeglądnelam Instagrama i Facebooka po czym leniwie wstałam, by się rozpakować.
Boże, ale ja mam mało ciuchów.
Rozpakowanie się zajęło mi nie wiele, rzeczywiście miałam mało rzeczy, ale nie byłam jak typowe modnisie, które znały najnowsze trendy mody i posiadały masę ubrań których nie założą po raz drugi. Ciepła bluza, wygodne dresy i luźna koszulka. To było to. Spojrzałam na grafik, który dostałam od trenera.
Pobudka o 8:00? Chyba kpicie...
Tak. Byłam typowym śpiochem.
Dziś miałam cały dzień wolny, była godzina 12:00, więc postanowiłam pójść do Michaela i poprosić o odprowadzenie po Innsbrucku. Pochodziłam z Graza, skąd daleko do Innsbrucka, a bywałam tu tylko na skoczni. Wyszłam z pokoju i zamierzałam w stronę drzwi numer 29. Zapukałam i czekałam na mieszkańca owego lokum.
-O, Sara! Stało się cos? Już się stęskniłaś? - poruszył śmiesznie brwiami.
-Nic się nie stało, tylko chciałam byś oprowadził mnie po Innsbrucku, oczywiście jeśli masz czas. - podałam mu propozycje.
-Dla Ciebie zawsze mam czas mała. - znów się wyszczerzył.
-No chyba nie taka mała, bo jesteś wyższy o jakieś dwa centymetry Hayboeck. - odpowiedziałam mu.
-Podoba mi się jak wymawiasz moje nazwisko. - powiedział radośnie.
-Dobrze, dobrze chodźmy już.
-Ok, tylko wezmę telefon.
Najpierw poszliśmy pod Bergisel. Usiedliśmy na belce i podziwialiśmy uroki Innsbrucka. Następnie udaliśmy się do pobliskiego zoo, gdzie Michael zrobił mi fotkę z lamą. Dodał to zdjęcie na swojego Instagrama dodając opis : "Spotkanie Sary z jej zaginioną siostrą." Zaśmiałam się, ale został za to ugodzony palcem z żebra. Postanowiłam się odegrać i zrobiłam mu zdjęcie ze sporej wielkości orangutanem, podpisując : "Jak dwie krople wody" . Oczywiście mi również się za to oberwało. Zaczłaskotać, a ludzie przyglądali się nam jakbyśmy byli zwierzętami które uciekły z klatki, znajdującej się w tym zoo. Szczerze mówiąc to pewnie wyglądaliśmy jak zakochani, ale nieee nic z tych rzeczy. Kiedy wyszliśmy z zoo, poszliśmy na lody. Kupiliśmy sobie dwa smietankowe. Nie minęło więcej niż 2 minuty, a jego lód leżał na ziemi. Ja się śmiałam, ale jemu nie było do śmiechu. Popatrzył na mnie smutnymi oczami i w ramach pocieszenia, przytuliłam go.
-Dobrze, że spadł mi ten lód. - wyszczerzył się, a ja się tylko ja to zaśmiałam.
TYMCZASEM W OŚRODKU SPORTOWYM
-Widział ktoś Michaela?- zapytał Stefan.
-Ostatnio widziałem go na stołówce rano na śniadaniu. - odparł Kofi.
-Nasz Michi spędza teraz czas z Sarą. Dodał na insta jej zdjęcie z lamą i podpisał, że wyglądają jak siostry czy coś takiego. - zaśmiał się Fetti.
-Sara ma Instagrama? - dopytywał Kraft.
-Tak. Zobacz.- Manuel podał koledze z kadry telefon, a ten zaczął oglądać zdjęcia blondynki.
-Hayboeck to szczęściarz. - powiedział najniższy brunet z wyczuwalną zazdrością.
-Czego tak mówisz Krafter, przecież oni nie są razem. - odpowiedział z obojętnością naciskając na "oni" Schlierenzauer.
-Ale ona z Michaelem spędza teraz czas, na pewno dobrze się bawią, a na nas nawet nie spojrzała. - powiedział ze smutkiem Kraft.
-Będziemy jeszcze lepsi od Hayboecka zobaczysz. - powiedział z przekonaniem szatyn.
INNSBRUCK, RYNEK, GODZ. 21:00
-Chyba już czas wracac. - stwierdził blondyn.
-Masz rację, jutro jest trening. Ale serio wcześniej nie dało się go zrobić? Dlaczego musi być o 10:00... - stwierdziła ze smutkiem dziewczyna.
-Oj tam, przyzwyczaisz się. - próbował pocieszyć ją Michi.
-To co? Wracamy?
-Wracamy.
I tak szli uliczkami śmiejąc się na wspomnienia z dzisiejszego dnia. Mimo, że znają się zaledwie od rana, to już oboje wiedzą, że to nie będzie przelotna znajomość. Jak na razie to Michi zapowiada się na jej najlepszego przyjaciela "po fachu". Po drodze Michael straszył biedną Sarę, wymyślając bajki, że niby w tym parku roi się od bandytów i chuliganów. Dokładnie to sobie przemyślał. Przestraszona dziewczyna przytuliła się do niego, a on był zadowolony jak nikt inny. Doszli w końcu do ośrodka i stanęli pod drzwiami dziewczyny.
-Dziękuje za dzisiejszy dzień Michael. Z nikim się tak dobrze nie bawiłam. - powiedziałam blondynowi z uśmiechem.
-Nie ma za co. Też się dobre bawiłem. Musimy to kiedyś powtórzyć. - odparł uradowany.
-O tak, koniecznie. - zaśmiałam się.
-No to dobranoc Saro. Śnij o mnie. - zaśmiał się odchodząc.
-Chciałbyś Michael. - odkrzyknęłam mu i udałam się do pokoju.
Dzisiejszy dzień był naprawdę udany. Z uśmiechem na twarzy na samą myśl o tym co dziś robiliśmy, udałam się pod prysznic. Wtarłam w swoje ciało swój ulubiony żel o zapachu cytrusów. Umyłam włosy i wysuszyłam je, następnie ubrałam swoją ulubioną piżamę czyli koszulkę na szelkach z obrazkiem Batmana oraz spodenki z takim samym motywem. Zasnęłam pogrążona myślami o jutrzejszym dniu.
~~~•••~~~
Mamy jedynkę :p. Mi osobiście się nawet podoba. Na razie tylko Michael, ale w następnym pojawią się inni. Jak myślicie czy Sara i Gregor się polubią? Zapraszam do dalszego czytania i komentowania :). ~iridesxenxe
Uwaga!!!
Zakładka "Bohaterowie" nie jest jeszcze zaktualizowana.
OŚRODEK SPORTOWY W INNSBRUCKU
To dziś. Dziś jest ten dzień, w którym trener przedstawi mnie jako nową zawodniczkę w kadrze A kobiet. Nie powiem, stresowałam się na myśl, że spotkam tyle ważnych osób ze świata skoków narciarskich.
Wysiadłam z mojego kochanego Mercedesa, zdjęłam okulary przeciwsłoneczne z nosa i sięgnęłam do bagażnika po moja walizkę i torbę sportową. Zamknęłam samochód i udałam się w stronę drzwi. Szczerze to kompletnie nie wiedziałam co gdzie jest. Rozglądłam się i dostrzegłam jakąś blond czuprynę. To był Michael Hayboeck. Postanowiłam zapytać o mojego trenera.
-Cześć. Mógłbyś mi w czymś pomóc? - zagadnełam.
-No cześć, a czego taka ładna dziewczyna tutaj poszukuje?- odpowiedział mi z tym jego powalającym uśmiechem.
-Szukam trenera Andreasa Feldera. Pokażesz mi gdzie się on znajduje? - odwzajemniłam uśmiech.
-Nie wiem po co ci on, ale nic za darmo. - zaśmiał się słodko.
-Zaczynam skakać w kadrze A. Miałam się tu zjawić i do niego zgłosić. A co masz na myśli mówiąc 'nic za darmo'?- odpowiedziałam.
-Ty będziesz skakać? Szczerze to nie przypominasz naszych skoczkiń. Jesteś taka ładna, wysoka... - prawił mi komplementy.
-Nie moja wina, że Bóg obdarzył mnie trochę bardziej urodą. To powiesz mi gdzie jest trener? - zapytałam już lekko poirytowana.
-A co będę miał w zamian? - nie dawał za wygraną.
-Musi być coś w zamian? - zapytałam.
Boże ja już nie mam do niego siły.
-Tak. Najlepiej dasz mi swój numer i umówimy się gdzieś. - wyszczerzył swoje białe ząbki.
-No dobrze, dobrze. A teraz mów gdzie ten trener. - zarządzałam.
-Chodź, zaprowadze Cię.
Doszliśmy do pokoju 12 z plakietką "Sztab szkoleniowy" na drzwiach. Zapukałam, lecz nie uzyskałam jakiejkolwiek odpowiedzi. Lekko nacisnęłam za klamkę ale drzwi nawet nie drgnęły.
-Pewnie wszyscy są na stołówce, jest 9:00 rano, w sumie to ja też powinienem tam być. - zaśmiał się Hayboeck.
-No to chodźmy tam, nie będę tu siedzieć.
Udaliśmy się na stołówkę. Michael zaprowadził mnie do dużego pomieszczenia pełnego skoczków. Poczułam na sobie wzrok wszystkich znajdujących się w sali. Czułam się trochę niezręcznie.
No nie gapcie się tak wszyscy, bo zaraz stąd ucieknę.
-Sara! Już myślałem że nie przyjedziesz. Trochę wcześniej się Ciebie spodziewałem. - zagadnął do mnie trener Felder.
-Przepraszam tremerze, ale opiekunki z mojego domu dziecka w którym się wychowałam chciały żebym przeprowadziła z dzieciakami sportowe zajęcia przez 3 dni. - odpowiedziałam Andreasowi.
-Dobrze Saro, 3 dni to nie jest dużo. Może zjedz coś a jak skończymy śniadanie to pójdziemy do mnie i wszystko obgadamy. - powiedział uśmiechając się.
-Zjadłam śniadanie, ale chętnie wypije kawę. - również uśmiechnęłam się.
-To może siadniesz ze mną Saro? Widzisz, a ja głupi jeszcze nie zapytałem Cię o imię. Michael jestem.
-Sara Siegel.
-No to siadajmy Saro. - ponownie się uśmiechnął.
Boże, jaki on ma uśmiech.
TYMCZASEM PRZY INNYM STOLIKU
-Ładna ta nowa. - powiedział nie odrywając wzroku od blondynki.
-Stefciu, i tak nie zaruchasz, ona ma jakieś prawie metr osiemdziesiąt a ty marne 10cm mniej. - skarcił go Fettner.
-Oj tam pomarzyć można. - powiedział Kofler.
-Z resztą ona już zaprzyjaźniła się z Hayboeckiem, patrz jak się śmieją. - dopowiedzial Fetti.
-Zakład, że ją zalicze jako pierwszy? - wyskoczył Schlierenzauer, który dotychczas siedział cicho.
-Ona nie jest taka łatwa Gregor. Widać to. - powiedział z lekkim zwątpieniem Krafter.
-Przecież jestem Schlierenzauer. Mi każdą się nie oprze. - powiedział dumnie szatyn.
-No zobaczymy czy akurat tobie. - odpowiedział Kofler, pokazując palcem w stronę Sary która całuje Hayboecka w policzek.
-No to powodzenia stary. - skwitował Fettner.
WRACAJĄC DO SARY
Po spotkaniu z trenerem, który wręczył mi klucz do pokoju postanowiłam obejrzeć swoje lokum. Byłam mile zaskoczona asortymentem znajdującym się w środku. Beżowe ściany, meble w kolorze dębu, duże dwuosobowe łóżko i czarny, skórzany fotel w rogu zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Położyłam się na moim łóżku.
O tak, to jest to.
Wyciągnęłam telefon, przeglądnelam Instagrama i Facebooka po czym leniwie wstałam, by się rozpakować.
Boże, ale ja mam mało ciuchów.
Rozpakowanie się zajęło mi nie wiele, rzeczywiście miałam mało rzeczy, ale nie byłam jak typowe modnisie, które znały najnowsze trendy mody i posiadały masę ubrań których nie założą po raz drugi. Ciepła bluza, wygodne dresy i luźna koszulka. To było to. Spojrzałam na grafik, który dostałam od trenera.
Pobudka o 8:00? Chyba kpicie...
Tak. Byłam typowym śpiochem.
Dziś miałam cały dzień wolny, była godzina 12:00, więc postanowiłam pójść do Michaela i poprosić o odprowadzenie po Innsbrucku. Pochodziłam z Graza, skąd daleko do Innsbrucka, a bywałam tu tylko na skoczni. Wyszłam z pokoju i zamierzałam w stronę drzwi numer 29. Zapukałam i czekałam na mieszkańca owego lokum.
-O, Sara! Stało się cos? Już się stęskniłaś? - poruszył śmiesznie brwiami.
-Nic się nie stało, tylko chciałam byś oprowadził mnie po Innsbrucku, oczywiście jeśli masz czas. - podałam mu propozycje.
-Dla Ciebie zawsze mam czas mała. - znów się wyszczerzył.
-No chyba nie taka mała, bo jesteś wyższy o jakieś dwa centymetry Hayboeck. - odpowiedziałam mu.
-Podoba mi się jak wymawiasz moje nazwisko. - powiedział radośnie.
-Dobrze, dobrze chodźmy już.
-Ok, tylko wezmę telefon.
Najpierw poszliśmy pod Bergisel. Usiedliśmy na belce i podziwialiśmy uroki Innsbrucka. Następnie udaliśmy się do pobliskiego zoo, gdzie Michael zrobił mi fotkę z lamą. Dodał to zdjęcie na swojego Instagrama dodając opis : "Spotkanie Sary z jej zaginioną siostrą." Zaśmiałam się, ale został za to ugodzony palcem z żebra. Postanowiłam się odegrać i zrobiłam mu zdjęcie ze sporej wielkości orangutanem, podpisując : "Jak dwie krople wody" . Oczywiście mi również się za to oberwało. Zaczłaskotać, a ludzie przyglądali się nam jakbyśmy byli zwierzętami które uciekły z klatki, znajdującej się w tym zoo. Szczerze mówiąc to pewnie wyglądaliśmy jak zakochani, ale nieee nic z tych rzeczy. Kiedy wyszliśmy z zoo, poszliśmy na lody. Kupiliśmy sobie dwa smietankowe. Nie minęło więcej niż 2 minuty, a jego lód leżał na ziemi. Ja się śmiałam, ale jemu nie było do śmiechu. Popatrzył na mnie smutnymi oczami i w ramach pocieszenia, przytuliłam go.
-Dobrze, że spadł mi ten lód. - wyszczerzył się, a ja się tylko ja to zaśmiałam.
TYMCZASEM W OŚRODKU SPORTOWYM
-Widział ktoś Michaela?- zapytał Stefan.
-Ostatnio widziałem go na stołówce rano na śniadaniu. - odparł Kofi.
-Nasz Michi spędza teraz czas z Sarą. Dodał na insta jej zdjęcie z lamą i podpisał, że wyglądają jak siostry czy coś takiego. - zaśmiał się Fetti.
-Sara ma Instagrama? - dopytywał Kraft.
-Tak. Zobacz.- Manuel podał koledze z kadry telefon, a ten zaczął oglądać zdjęcia blondynki.
-Hayboeck to szczęściarz. - powiedział najniższy brunet z wyczuwalną zazdrością.
-Czego tak mówisz Krafter, przecież oni nie są razem. - odpowiedział z obojętnością naciskając na "oni" Schlierenzauer.
-Ale ona z Michaelem spędza teraz czas, na pewno dobrze się bawią, a na nas nawet nie spojrzała. - powiedział ze smutkiem Kraft.
-Będziemy jeszcze lepsi od Hayboecka zobaczysz. - powiedział z przekonaniem szatyn.
INNSBRUCK, RYNEK, GODZ. 21:00
-Chyba już czas wracac. - stwierdził blondyn.
-Masz rację, jutro jest trening. Ale serio wcześniej nie dało się go zrobić? Dlaczego musi być o 10:00... - stwierdziła ze smutkiem dziewczyna.
-Oj tam, przyzwyczaisz się. - próbował pocieszyć ją Michi.
-To co? Wracamy?
-Wracamy.
I tak szli uliczkami śmiejąc się na wspomnienia z dzisiejszego dnia. Mimo, że znają się zaledwie od rana, to już oboje wiedzą, że to nie będzie przelotna znajomość. Jak na razie to Michi zapowiada się na jej najlepszego przyjaciela "po fachu". Po drodze Michael straszył biedną Sarę, wymyślając bajki, że niby w tym parku roi się od bandytów i chuliganów. Dokładnie to sobie przemyślał. Przestraszona dziewczyna przytuliła się do niego, a on był zadowolony jak nikt inny. Doszli w końcu do ośrodka i stanęli pod drzwiami dziewczyny.
-Dziękuje za dzisiejszy dzień Michael. Z nikim się tak dobrze nie bawiłam. - powiedziałam blondynowi z uśmiechem.
-Nie ma za co. Też się dobre bawiłem. Musimy to kiedyś powtórzyć. - odparł uradowany.
-O tak, koniecznie. - zaśmiałam się.
-No to dobranoc Saro. Śnij o mnie. - zaśmiał się odchodząc.
-Chciałbyś Michael. - odkrzyknęłam mu i udałam się do pokoju.
Dzisiejszy dzień był naprawdę udany. Z uśmiechem na twarzy na samą myśl o tym co dziś robiliśmy, udałam się pod prysznic. Wtarłam w swoje ciało swój ulubiony żel o zapachu cytrusów. Umyłam włosy i wysuszyłam je, następnie ubrałam swoją ulubioną piżamę czyli koszulkę na szelkach z obrazkiem Batmana oraz spodenki z takim samym motywem. Zasnęłam pogrążona myślami o jutrzejszym dniu.
~~~•••~~~
Mamy jedynkę :p. Mi osobiście się nawet podoba. Na razie tylko Michael, ale w następnym pojawią się inni. Jak myślicie czy Sara i Gregor się polubią? Zapraszam do dalszego czytania i komentowania :). ~iridesxenxe
Uwaga!!!
Zakładka "Bohaterowie" nie jest jeszcze zaktualizowana.
Hej jest jedynka i zapowiada się świetnie 😉 Już jestem ciekawa rowzoju akcji 😄
OdpowiedzUsuńBardzo się ciesze, że Ci się podoba 😆 a dwójeczka pojawi się dziś wieczorem 😇
Usuń