6. Chwilowy powrót na stare śmieci

DWA LATA PÓŹNIEJ

Cieszę się że zrezygnowałam ze skoków. Tak jak zamierzałam, rozpoczęłam karierę siatkarską. Gram w jednym z najlepszych polskich klubów - w Chemiku Police. Moja babcia od strony taty była Polką. Ja osobiście bardzo lubię ten kraj i mam polskie korzenie więc jest mi jeszcze lepiej.
Mamy koniec listopada, a co za tym idzie? Wyjeżdżam do Kuusamo, by zobaczyć mojego kochanego kuzyna w akcji. Po raz pierwszy w seniorach. Cieszę się że dobrze skacze. Ale tu nie o to chodzi. Mogę spotkać ich. Wiadomo kogo...

KUUSAMO

-No to co? Gotowy na pierwszy konkurs indywidualny w seniorach?
-Pewnie, że tak! Ale musisz przyznać że w quali mi poszło bardzo dobrze.
-Oczywiście, dziewiąte miejsce to już coś. Dobra idź już a ja przyjde później. Połamania nóg!
-Haha bardzo śmieszne.

Przyszłam pod skocznie i zasiadłam na trybunach. Konkurs miał rozpocząć się za 5 minut. David skacze jako ósmy zawodnik. Kiedy przyszła jego pora zacisnęłam mocno kciuki i czekałam aż odda skok. Skoczył daleko co bardzo mnie ucieszyło. Po pierwszej serii był dziesiąty, a ostatecznie zawody skończył na jedenastym miejscu.

-Młody gratulacje!
-Dzięki Sara. Nie sądziłem że pójdzie mi tak dobrze.
-No to co? Uczcijmy to jakoś!
-Ty to byś tylko imprezowała. Kiedy masz następny mecz?
-W środę gram u siebie z Toruniem, którego pewnie ogramy a tydzień później jedziemy do Innsbrucka na pierwszy mecz ligi mistrzyń. Trochę się obawiam bo Tirol Innsbruck, to ostatnio dobry team.
-Jedziesz do Innsbrucka? Wiesz co się z tym wiąże...
-Przecież oni nie interesują się siatkówką. No dobra chodźmy już do hotelu.
-No dobra.
-Albo... Ty idź a ja pójdę do sklepu po jakieś smakołyki i oglądaniemy jakiś denny horror jak za starych dobrych lat.
-Świetny pomysł. Czekam w pokoju.

Chwilowo pożegnałam się z Davidem i ruszyłam w stronę sklepu. Przez drogę zastanawiałam się co kupić...

*MICHAEL*

-Ten Domen to niezły rywal będzie. Strach się bać! - powiedziałem.
-Zobaczycie, że następne zawody będą moje! Ba! TCS też! - przechwalał się Schlierenzauer, który zawody skończył dopiero na 24. miejscu.
-Taaa chciałbyś. - skarciłem go.
-Zimno tu jak cholera! Gdzie ten klub Kraft?! - wydarł się zmarznięty Fettner.
-Już sam nie wiem. Może zapytajmy o drogę tą dziewczynę co siedzi tam na ławce z telefonem- odpowiedział.
-No to chodźmy!

Podeszliśmy wszyscy do tej dziewczyny, a gdy podeszliśmy tak blisko by dobrze dostrzec jej twarz w świetle latarni, zamarłem. To była ona. Dziewczyna z którą się przyjaźniłem i w której się chyba zakochałem... Wszyscy spojrzeliśmy po sobie że zdziwieniem w oczach.

-Co tak stoicie? Ducha zobaczyliscie? - zapytała jak gdyby nigdy nic. Co jak co ale poczucie humoru nadal to samo.
-Sara? Co ty tu robisz? - zapytał ze zdumieniem Stefan, a ja nie potrafiłem z siebie nic wydusić.
-Siedzę. Mało spostrzegawczy jesteś Kraft. - odpowiedziała zimno.
-I co? Po dwóch latach umiesz tylko tyle powiedzieć? Nie wiedzieliśmy co się z tobą stało, a ty siedzisz sobie na ławeczce w Finlandii. - wydarł się Schlieri.
-To kurwa od czego są ławki? Ja zawsze byłam przekonana że do siedzenia. A z tobą to mam najmniejszą ochotę gadać. - powiedziała.
-Przecież nie mówiłem tego poważnie! Sara ty jesteś najfajniejszą dziewczyną jaką znam.
-Powiedział Gregor Schlierenzauer, który nie widział mnie dwa lata i znał mnie kilka dni. - przedrzeźniala Gregora.
-Sory ale nie mam czasu. Michael trzymaj. Cześć. - dodała i sobie poszła a mi podała jakąś karteczkę. Zapisany był tam chyba jej numer telefonu. Czyli chciała się ze mną kontaktować. Ucieszyło mnie to.

*SARA* (Dwa dni później)

-Cześć Michael. To ja, Sara.
-Cześć. Bałem się że już nigdy cię nie usłyszę... Dlaczego uciekłaś?
-To było takie spontaniczne, ja nie chciałam go więcej widzieć. Nie wytrzymałabym tego.
-Ale ja też tam byłem...
-Wiem Michi. Przepraszam. Ja najpierw robię, a potem dopiero myślę. To było bardzo głupie z mojej strony, ale nadal nie chcę go widzieć.
-Rozumiem to, ale wiesz co?
-No co?
-Może i jestem głupi, ale ja już nie jestem zły na niego po tym co mi powiedział.
-Co? Co on ci takiego powiedział?
-On sam ci to powinien powiedzieć...
-Dzięki. Przecież wiesz jaka jestem ciekawska..
-Oj tam, ciekawość to pierwszy stopień do piekła!
-Za te wszystkie rzeczy co zrobiłam to Bóg będzie dla mnie bezlitosny. - zaśmiałam się.
-Tęskniłem za tym śmiechem Sara.
-A właśnie! Będziesz w środę w Innsbrucku?
-No będe, a co?
-A wpadłbyś na meczyk siatkówki?
-Nie jest nudne to całe bieganie za piłką?
-O wiele bardziej ekscytujące od skoków.
-Taa, jasne. Ale ok zjawię się tam. Zabrać jeszcze innych kompanów?
-Jak chcesz, ale bierz tylko Kraftera i Fettnera. Ewentualnie Kofiego.
-Nie zapomniałaś o kimś Saro? - zaśmiał się Michi.
-Yyy.. myślę że to wszyscy. Muszę kończyć Michael. Do zobaczenia!
-Pa Sara. Cieszę się że wróciła dawna ty. - powiedział a ja się uśmiechnęłam i zakończyłam połączenie.
Co o tym wszystkim myślę? Wszystko wraca i jest jak dawniej. W sumie to po cholere był mi ten wyjazd. No ale cóż. Nie wracajmy do przeszłości. Przynajmniej teraz robię to co najbardziej chciałam robić.
Podłączyłam telefon do ładowarki i zeszłam spakować kilka rzeczy na jutrzejszy wyjazd. Wiem, że pierwsze co chce zrobić to wyjść na Bergisel i usiąść na belce i podziwiać cudowny Innsbruck.

INNSBRUCK

Mogłam ponownie zasiąść na tej belce. Innsbruck był piękny o każdej porze. Zamknęłam oczy i wyciągnęłam to najbardziej rześkie powietrze jakie znam. Moją chwilę samotności przerwał ktoś kogo najmniej chciałam widzieć.
-Nie chcesz do tego wrócić? - zapytał i usiadł obok mnie. Arghhh...
-Nie. Bardzo dobrze zrobiłam odchodząc.
-Sara.. ja.. chciałbym cię przeprosić.
-Interesujące. Kontynuuj.
-Ja byłem kompletnym idiotą.
-Jeszcze jesteś. - przerwałam mu.
-Posluchaj. Ja cię wtedy nie znałem. Nie przyglądałem ci się. Jednakże.. bardzo mi się spodobałaś i ten cały zakład nie miał znaczenia. A ty jeszcze wtedy nie pokazałaś mi jak fajna jesteś. Jeszcze byłaś dla mnie taka oschła... Nie wiem nawet dlaczego.
-Może dlatego że jesteś arogancki?
-Nie jestem! Ale ja naprawdę przepraszam i wiedz, że jesteś jedną z niewielu osób które kiedykolwiek przeprosilem. Jakoś nie miałem tego w zwyczaju. - zaśmiał się lekko, a nasze spojrzenia się spotkały. Miał takie czekoladowe oczy w których można było utonąć. Stop! Sara o czym ty myślisz!
-To jak? Wybaczysz mi?
-Może. Nie wiem. Czas pokaże. A teraz przepraszam ale suń dupsko bo chcę iść do hotelu.
-Dzięki Sara. W końcu mogę spać spokojnie. Zawsze miałem wyrzuty sumienia że cię tak zraniłem.
-Bo zraniłeś. Ale nie warto wyciągać brudy z przeszłości. Jestem osobą która łatwo wybacza, więc masz szczęście.
-Dziękuje! - krzyknął i mnie przytulił, ale ja chciałam trzymać dystans i lekko go odepchnełam po czym poszłam w drogę powrotną do hotelu. Dziwny dzień. Wybaczyłam komuś, przez kogo chyba zrezygnowałam ze skoków, rzuciłam wszystko i pojechałam do Niemiec, a później do Polski.

~~

-Cześć Michi!
-Cześć Sara! Miło cię znowu widzieć! Tęskniłem.
-Też tęskniłam. Musisz mi opowiedzieć co się działo przez te dwa lata.
-Dobrze, chodźmy do Starbucksa. Ostatnio polubiłem tam chodzić.

Starbucks.. odrazu przypomniało mi się jak Gregor dał mi ten kubek z serduszkiem obok mojego imienia. Tylko dlaczego on okazał się takim debilem?

-No to opowiadaj. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Najpierw to cię o coś zapytam. Oglądasz jeszcze skoki?
-Pewnie że oglądam. I tak przy okazji gratuluję wyników! Świetna forma Michi!
-Dziękuje. Mam nadzieję że długo utrzyma mi się taka forma.
-No a tak poza skokami? Znalazłeś sobie jakąś panią Hayboeck?
-Była taka jedna. Ale ewidentnie była ze mną dla mojej kasy. Co chwila prosiła o pieniądze na zakupy, tak jakbym był jakimś bankomatów. Ja nie wiem czy znajdę jeszcze kogoś..
-Michael! Jesteś taki młody, a mówisz jakbyś był emerytem i żadna babcia nie leciała na twoją kasę z emerytury i Poloneza. - powiedziałam a on parsknął śmiechem.
-A ty kogoś masz?
-Nie. Oprócz głupich zaczepek na Facebooku to nie zadaje się z żadnymi mężczyznami oprócz was i Davida.
-Jak to możliwe że taka fajna dziewczyna nie ma chłopaka..
-Oj tam odrazu fajna... Jestem normalna. Może trochę stuknięta ale normalna. - zaśmialam się i tak jeszcze rozmawialiśmy o wysztkim i o niczym. Michael to osoba z którą świetnie mi się gadało. Po naszym spotkaniu udałam się do hotelu. Wzięłam prysznic i zasnęłam myśląc o dzisiejszym spotkaniu z Gregorem. Widziałam że zależy mu bym mu wybaczyła. Ale nadal uważam że to było bardzo niefajne. Podpadł mi. Ale... Powiedział że się mu podobam. Mam nadzieję że się nie zakochał. Jakoś odzwyczaiłam się od tego by mieć chłopaka. Irytują mnie te zakochane parki. Cholera, zaczynam mówić jak pięćdziesięcioletnia feministka, która kocha tylko swoje koty. Przekręciłam się jeszcze kilka razy na łóżku i udało mi się zasnąć.

                                                  ~~~•••~~~

Jest i szóstka 😇 Cholercia, nabrałam jakiegoś dynamitu i to już dwa rozdziały w jeden dzień... Cieszcie się póki możecie 😏 To pewnie z nudów w oczekiwaniu na zawody w Sapporo bo zadeklarowałam się że będę oglądać na żywo o 1:45 w nocy 😜 Młodszy brat chce oglądać razem ze mną ale wiadomo że wytrzyma najdłużej do północy. No ten tego... do następnego! 😘(nie, już dziś nie dodam)  PS. Przepraszam za błędy! 😳🙅
                                                                           ~iridesxenxe

Komentarze

  1. Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy u co zrobi Gregor, jak się będzie zachowywał. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O taaak, w oczach Gregora można nieźle zatonąć 😍 trzymam kciuki że między nim a Sarą będzie tak jak wcześniej ✊

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooo ale się pozmieniało!!! 😨💞😁 Cudowny rozdział, nie spodziewałam się tego zupełnie, zaskoczyłaś mnie! 😉 Ciekawa jestem co będzie dalej z Sarą i chłopakami, bo jak widać obydwóm zależy na Sarze. 😄 Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XII

4. Rajd uliczny i zakupy

Rozdział XIII