Rozdział XIV

-Co?! - usłyszałam jego zdenerwowany? głos.
-Co się stało? Dlaczego Dlaczego ​nie przyjechaleś?
-Jeszcze się pytasz? Szukałem jakiejś kwiaciarni w Policach, idę sobie przez park, a tu nagle co? Zakochana parka! Całują się jakby się mieli zjeść!
-O co ci chodzi?!
-Nie udawaj. Mam ci przypomnieć że całowałaś się z Michaelem?
-To nie było tak! To on pocałował mnie!
-Taa. Nie jestem taki głupi. A ja myślałem, że taka nie jesteś. Już nie wiem co mam robić. Cześć. - powiedział i się rozłączył. Pięknie. No i co mam teraz zrobić? Przecież nie będę tracić czasu na idiotę który nie wie, że go kocham i nie calowalabym nikogo. Przecież to Michael mnie pocałował. Ja wiem że to mogło tak wyglądać, ale tak nie było. Czemu ja mam takiego pecha w życiu? Nie będę się już smucić. Wolę spędzic ten czas radośnie z mamą i Marcelkiem.

POCZĄTEK KWIETNIA
(Sara i Greg pogodzili się. Przepraszam ale nie mogłam niczego wymyślić) :p

-No to co dziś robimy? - zapytał mój chłopak.
-Idziemy w góry! Może sezony nam się skończyły, ale nadal musimy ćwiczyć.
-Jakaś ty ambitna! No dobra możemy iść. Ale nie będę cię niósł na plecach.
-Ale jesteś kochany... - powiedziałam z ironią i dalam mu całusa w policzek.

Wsiedliśmy do Audi Gregora i pojechaliśmy w Tyrol. Nawet nie pytałam go czy mogę poprowadzić... Nie mieszkał on daleko od gór więc jechaliśmy zaledwie kilka minut, a wody nabralismy tyle jakbyś my się wybierali tam na dwa tygodnie. Przezorny zawsze ubezpieczony bo nie daj Boże możemy się zgubić, ale Gregor chyba dobrze zna te góry. W drodze dużo rozmawialiśmy i spogladalismy na siebie uśmiechając się. Jesteśmy ze sobą od jakiś dwóch miesiecy, ale dopiero kilka dni temu skończyły się nam sezony i przyjechałam do niego. Poznałam już jego rodzinę. Obawiałam się tego spotkania, ale przyjęli mnie dość ciepło.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Gregor wyszedł z samochodu i poszedł w stronę bagażnika. Ja również wysiadłam.

-Ale z ciebie dżentelmen. Nawet drzwi mi nie otworzysz.
-Masz ręce. Już chyba wiem skąd tak długo nie miałaś chłopaka. - zaśmiał się.
-Więc dlaczego ty zdecydowałeś się nim zostać?
-Szczerze? Bo jesteś zajebista.
-Ale dobitnie powiedziane. Dziękuje!
-A całus mi się nie należy za taki komplement? - powiedział a ja pocałowałam go w policzek.
-O tutaj miało być! - powiedział i wskazał na swoje usta, a ja tylko pokrecilam głową i pocałowałam tam gdzie kazał.

Szliśmy już jakieś dziesięć minut, a on zaczął jęczeć że dalej nie może. Ja nadal szłam moim tempem i już po kilku minutach został z tyłu. Ja chciałam wyjść aż na sam szczyt góry.
Udało mi się, a mój partner jeszcze nie doszedł. Zrobiłam sobie "zwycięskie selfie" i ruszyłam w drogę powrotną.
Gdy doszłam na parking, gdzie stał mój chłopak oparty o samochód, zagwizdałam by na mnie spojrzał.

-Czemu mnie zostawiłaś? - udawał obrażonego.
-Podobno Schlierenzauer jest niepokonany..
-Jestem, a to nie były zawody!
-Taaa. Jedźmy już do Ciebie. Nogi mi musisz wymasować.
-Jeszcze czego księżniczko ty moja?
-A może jeszcze kupisz mi jakieś dobre lody i wino. To by chyba wystarczyło.
-Wymagająca jesteś kotku.
-Kotku? O właśnie! A propo to nie boisz się że Kodi rozniesie ci mieszkanie?
-Jezeli to zrobi, to właścicielka mi za to zapłaci gorącym bara bara. - powiedział i poruszył śmiesznie brwiami.
-Ty zboczeńcu! - powiedziałam i walnelam w ramię.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce w jego domu zastaliśmy śpiącego pod drzwiami psa.

-Nie rozniósł mieszkania, więc nie będzie bara bara. - powiedziałam.
-To się jeszcze okaże. - powiedział cicho myśląc że nie słyszałam. Chyba bardzo tego chce. Jeszcze tego nie robiliśmy, a gdy się do mnie zbliża, boję się. Dlaczego? Może dlatego, że dawno tego nie robiłam. Ale w sumie seks jest jedną z najbardziej naturalnych rzeczy, więc chyba nie ma się czego bać. Ja nawet zapomniałam jakie to uczucie...
 Byliśmy jeszcze na spacerze, kupiliśmy lody, a kiedy wróciliśmy do domu odrazu je zjedliśmy. Oglądaliśmy jakiś film, a gdy się skończył oznajmiłam że idę się wykąpać.
 Zapomniałam ciuchów. Super. Obkręciłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.

-Kochanie, pięknie wyglądasz, ale bez tego ręcznika byłoby wręcz idealnie!
-Przestań już słodzić i znajdź mi jakieś ciuchy.
-A majteczki też?
-Też.
-A masz stringi?
-Gregor! - Krzyknęłam i rzuciłam w niego leżącą obok poduszką.

Chłopak przyniósł mi ciuchy, głupio się przy tym uśmiechając. Oczywiście przyniósł najbardziej skąpe rzeczy jakie posiadałam...
Ubrałam je i wyszłam.

-To co teraz robimy? Chyba jest jeszcze za wcześnie by spać. - powiedziałam i położyłam się na łóżku obok niego.
-No nie wiem. Sara? Nie będziesz zła jak o coś zapytam?
-No nie wiem, pytaj.
-Gdzie jest twój tata? Twoją mamę poznałem. - zapytał, a ja przytuliłam się do niego i postanowiłam opowiedzieć mu tą historię. Był zaskoczony bo myślał że tata nas zostawił czy coś takiego.
Całował mnie we włosy i przytulał. Było mi tak bardzo dobrze.

-Nie chce ci się już spać? - zapytał.
-Poleżmy jeszcze tak chwilę.

Leżeliśmy przytuleni, a on zaczął mnie całować, to po policzku, to po ustach, aż zszedł na szyję. Wiedziałam do czego zmierza i nie opierałam mu się. Widziałam że bardzo tego chciał i ja chyba też...
Zszedł pocałunkami na dekolt, a ja trzymałam dłoń w jego bujnej czuprynie, którą wprost uwielbiałam. Podnieslam się i zdjęłam z niego koszulkę. Miał takie umięśnione ciało. On z moją koszulką zrobił to samo. Był taki czuły i delikatny.

Było mi z nim świetnie. Widziałam że spełniam jego oczekiwania i było mu dobrze, co bardzo mnie ucieszyło. Mi też się to bardzo podobało. Przytuleni do siebie zasneliśmy. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie...

-Dzień dobry kochanie. Jak się spało? - obudził mnie całując delikatnie w usta.
-Dobrze. Nawet bardzo dobrze. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Szkoda, że jeszcze dziś muszę wracać. Mama potrzebuje pomocy i nie mogłam jej odmówić.
-Rozumiem skarbie. Później ja przyjadę do ciebie.
-Ciesze się, a teraz muszę wstać.
-Nieee - zaczął jęczeć i trzymał mnie za rękę.
-Spokojnie, chcę mi się siusiu, zaraz wracam. - powiedziałam i ubrałam na siebie jego koszulkę i majtki. Przeglądnelam się w lustrze. Twarz spoko, tylko te białe już rozstępy na tyłku... No ale cóż. Każda kobieta musi mieć jakieś wady, a te rozstępy to nie koniec świata.

Położyłam się obok Gregora, który z rana wyglądał tak przystojnie... Przytuliłam się do niego i rozmawialiśmy. Kiedy w końcu wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy jeszcze na spacer z psem. W parku chłopak swoim aparatem zrobił mi małą sesje, chwaląc mnie że jestem najlepszą modelką świata. Komplementów to on sobie nie szczędził...

-Ale mam piękne zdjęcia. Jak będzie sezon to będę je zabierał że sobą jako motywację. - rozmarzył się.
-Romantyk... - ucałowałam go w policzek i wróciliśmy do jego domu. Pobylismy jeszcze chwilę razem i wtedy musiałam jechać do Krakowa. Smutno nam było, ale niedługo to on miał mnie odwiedzić.


-Cześć mamo. Jestem już.
-Cześć córeczko. A coś ty taka jakaś nie w sosie.
-Nie wiem, niedobrze mi jest.
-Może zrobię ci herbaty z rumiankiem. Powinna ci pomóc.
-Jesli możesz... To bardzo dziękuję.
-Oczywiście.

Wypiłam napój, ale nie czułam poprawy. W pewnym momencie nie wytrzymałam. Musiałam puścić pawia. Pobiegłam do łazienki i to zrobiłam. Od kilku godzin miałam te mdłości i jeszcze głowa mnie bolała.

-Córeczko, a może ty w ciąży jesteś!
-Nie mamo, co ty gadasz! To nie możliwe.
-A robiłaś już...
-Tak mamo, uprawiałam już seks. Ale to było wczoraj! Zabezpieczaliśmy się a okres miałam dwa tygodnie temu.
-To faktycznie nie wiem co się dzieje. Może to zwykłe przeziębienie.
-Mam nadzieję.

                                             ~~~•••~~~

Przepraszam że tak długo czekałyście! Mam nadzieję, że nie uciekłyście z tego bloga 😂 Powodem nie obecności był chwilowy brak weny i czasu... Zaprasza do następnego! 😘🙋
                                                                                          ~iridesxenxe

Komentarze

  1. Oby następny pojawił się jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obecna! Nie uciekłam haha
    Zaczynam czytać rozdział, myślę "niee, pokłócili się" ale naprawiłaś <3
    czekam na następny, mam nadzieję, że szybko się pojawi :D
    Skoro brakuje ci weny to wysyłam ci dużo mojej <33

    OdpowiedzUsuń
  3. haahha tak to jest plus pisania opowiadań :D jak coś nie leży dajemy trzy gwiazdki albo uproszczamy nawiasem. Jejku dosłownie słyszę tego Gregora w głowie jak się tam z nią przekomarza. Serio herbata z rumiankiem jest dobra na takie atrakcje? :o ja to zawsze mięte chłonę hektolitrami w razie inwazji! oby tylko tam faktycznie te okresy były dobrze wyliczone aby nie było BOOM PREGNANT hahaha. czekam na kolejny rozdział i w poniedziałek zapraszam do siebie na dalsze losy Lucy i Forfanga.

    uściski <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka 😘 Mmmm jaki fajny rozdział. ^^ Gregor jest taki kochany i chociaż nadal kibicuję Michaelowi to i tak jest super! Zastanawiam się tylko co z Sarą... Życzę weny i do następnego!😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy pojawi się rozdział?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział XII

4. Rajd uliczny i zakupy

Rozdział XIII