Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Rozdział XIV

-Co?! - usłyszałam jego zdenerwowany? głos. -Co się stało? Dlaczego Dlaczego ​nie przyjechaleś? -Jeszcze się pytasz? Szukałem jakiejś kwiaciarni w Policach, idę sobie przez park, a tu nagle co? Zakochana parka! Całują się jakby się mieli zjeść! -O co ci chodzi?! -Nie udawaj. Mam ci przypomnieć że całowałaś się z Michaelem? -To nie było tak! To on pocałował mnie! -Taa. Nie jestem taki głupi. A ja myślałem, że taka nie jesteś. Już nie wiem co mam robić. Cześć. - powiedział i się rozłączył. Pięknie. No i co mam teraz zrobić? Przecież nie będę tracić czasu na idiotę który nie wie, że go kocham i nie calowalabym nikogo. Przecież to Michael mnie pocałował. Ja wiem że to mogło tak wyglądać, ale tak nie było. Czemu ja mam takiego pecha w życiu? Nie będę się już smucić. Wolę spędzic ten czas radośnie z mamą i Marcelkiem. POCZĄTEK KWIETNIA (Sara i Greg pogodzili się. Przepraszam ale nie mogłam niczego wymyślić) :p -No to co dziś robimy? - zapytał mój chłopak. -Idziemy w góry!

Rozdział XIII

-Ggg..Gregor? - tylko to zdążyłam wysilać a on wbił się w moje usta. Początkowo byłam zszokowana ale pozniej odwzajemniłam pocałunek. Oderwalam swoje usta i łapałam powietrze. Boże jak on całuje! -Pięknie wygląda na tobie ten pierścionek. - wyszeptał. -Dziękuje. Masz świetny gust. Ale pewnie kosztował fortunę. -Warto było. Naprawdę warto. - powiedział a my nadal tkwiliśmy w uścisku. -Kocham cię Saro. -Ja.. chyba też cię kocham Gregor. - powiedziałam i zobaczyłam iskierki szczęścia w jego oczach. Był taki szczęśliwy. -Mam takie głupie pytanie. - powiedział lekko zestresowany. -Tak, zostanę twoja dziewczyną. Boję się jak to będzie wyglądać, ale spróbujmy. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, a on znowu wbił mi się w usta. Był taki ucieszony, a ja? Ja w końcu mam chłopaka! Gdyby on mnie wtedy nie pocałował, to nie wiem co by było. *GREGOR* To jest chyba jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. W końcu się przełamałem i to zrobiłem. Zrobiłem to, o czym marzyłem odkąd ją

Pomocy!

Otóż. Robię nowego bloga. Jego głównym bohaterem jest Daniel 😋 A pomocy potrzebuję w wybraniu imienia dla głównej bohaterki. Nie chcę już robić drugiej Sary hehe. Piszcie w komentarzach po 3 imiona, bo ja jakoś nie mogę wymyślić jakiegoś fajnego 😶 Dziękuję! PS 1. Rozdział pojawi się dziś albo jutro. PS 2. Nowy blog powstanie już wkrótce 😉

Rozdział XII

Jest piętnasty stycznia. Dziś są moje urodziny. Przez te ostatnie dni czułam się jak wyrzutek społeczeństwa. Może i znajomi pisali mi życzenia na Facebooku i dostałam telefon od Davida również z życzeniami ale nie miałam z nikim prawdziwego kontaktu, takiego na żywo. Jedynie z dziewczynami z klubu na treningach i wczorajszym meczu. Stefi wyjechała do swojego rodzinnego kraju - Serbii. Zapowiedziała, że już nie będzie jej do końca sezonu, a ja nawet z nią nie rozmawiałam. Ostatnio wszystko waliło mi się na głowę. Kodi zachorował, miał biegunkę przez co dosłownie obsrał mi pół mieszkania i musiałam je wietrzyć i co chwila myć podłogę. Aż uśmiechnęłam się na tą myśl. Dobrze że weterynarz go szybko wyleczył. Drugim zmartwieniem bylo to, że zapomniałam zapłacić rachunek za prąd i przez dwa dni siedziałam po ciemku jak ludzie kilkaset lat temu. Było jeszcze wiele innych ale nie będę ich wymieniać. Czyli zapowiada się na to, że urodziny spędzę sama. No może nie do końca sama bo z Kodim

Rozdział XI

-Bo on mi powiedział, że się w tobie zakochał, ale nie kazał ci nic mówić. -Co powiedział?  -No że się w tobie zakochał. Powiedział jeszcze że boi się ci to powiedzieć, a wiesz co? On mi się podoba i to cholernie, ale zakochał się w tobie! -Ale dlaczego się boi? Nie wiedziałam że Michael ci się podoba. -Bo myśli, że go odrzucisz. Tak ale teraz to raczej podobał. -Stefi ale ja nie wiedziałam! -Nic się nie stało przecież. On umówił się ze mną bo chciał się poradzić jak ci o tym powiedzieć. Był taki załamany jak powiedział że się pokłócilście. Szkoda mi go było. -Stefi, ja nie wiem co mam o tym myśleć. Ale dlaczego nie przeprosi? -Tego już nie wiem. Wiesz że on myślał, że jak przyjedzie tu do Polic, to będziesz bardzo ucieszona i on wtedy ci o tym powie? Taki był szczęśliwy i wszystko się zawaliło. - byłam totalnie zaskoczona. Może te gesty z przytulaniem i calowaniem w policzek nie były obojętne. Gdyby mi powiedział... No właśnie, co by wtedy było? Czy coś do niego czułam

Rozdział X

Dziś był dzień, w którym miałam gościć u siebie Gregora. Wstałam z łóżka i odbyłam poranną toaletę. Była godzina dziewiąta, co oznaczało że jak na mnie to dość wcześnie wstałam. Zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Pomyślałam jeszcze, że pójdę z Kodim na spacer, więc tak też zrobiłam. Szliśmy nasza ulubioną ścieżką, czyli przez park i wzdłuż rzeki. To było takie ciche miejsce. Bardzo lubiłam tu przychodzić. W Polsce czułam się lepiej niż w Austrii. Nadal nie żałuje mojej decyzji. Wróciłam do domu bardzo zmęczona, a psu było jeszcze mało. Ja nie wiem skąd on ma tyle energii. Dałam mu świeżą wodę i coś do jedzenia. Polubiłam tego psiaka. Gdyby nie on, umarlabym z nudów. Może rozrabia trochę, bo ostatnio pogryzł mi dwie pary butów, ale nie mogę się na niego gniewać. Ja również napilam się wody i dosłownie runęłam na kanape. Oczywiście nie było mi dane odpocząć bo rozległ się dzwonek do drzwi. O nie, to pewnie on! A ja wyglądam jakbym przebiegła maraton. Poprawiłam włosy i koszulkę,

9. Kłótnia

Dziś na godzinę piętnastą miałam umówioną wizytę u dentysty. Umyłam zęby, ubrałam kurtkę i szal, a następnie zakluczyłam mieszkanie. Okropnie bolał mnie ząb. To chyba jakaś kara za podjadanie słodyczy kiedy trener ani nikt z drużyny nie patrzy. Weszłam do ośrodka i siadłam przed gabinetem. Czekałam może z dziesięć minut i nadeszła moja kolej. -Pani Sigel, proszę. - zawołała mnie asystentka dentysty. -Dzień dobry. - powiedziałam jak na kulturalną osobę przystało. -Dzień dobry. Proszę pani dowód osobisty i pesel. -Proszę. - podałam dentyście dokumenty. -Mhmmm.. proszę usiąść i powiedzieć co pani dolega. -Boli mnie ząb, konkretnie to ten taki z tyłu szóstka chyba. -Dobrze, zaraz to sprawdzimy. Usadowilam się na wygodnym fotelu. Taki miękki że spać na nim można. On włączył lampkę i zaczął "grzebać" w mojej buzi. -No, pani Saro nieźle pani załatwiła tego zęba. -Ale co? Co z nim jest? -Ząb nadaje się tylko i wyłącznie do wyrwania. -Ale jak to do wyrwania? I będ

8. Pies

Dziś miałam taki dzień luzu. Otóż odwołali nam treningi bo trener się rozchorował, ale już jutro będzie ktoś na zastępstwo. Było gdzieś przed południem, a ja postanowiłam iść na małe zakupy. Chciałam się przejść, więc nie brałam samochodu. Poszłam przez park i pod jednym z drzew, dostrzegłam jakąś czarną kuleczkę. Podeszłam bliżej, a ta kuleczka okazała się być pieskiem. Biedny.. przecież w nocy było jakieś minus dwadzieścia stopni. -Co mały? Zgubiłeś się? A może ktoś cię zostawił? - zaczęłam mówić sama do siebie a raczej do tego pieska. Nie miał żadnej obroży. Był chudy, czyli pewnie ktoś go porzucił. Biedak. Nie zastanawiałam się długo i wzięłam psa na ręce. Na szczęście był jeszcze dość mały i go uniesłam. Nie chciałam z nim chodzić dłużej po tym zimnie i ciągnąć go do sklepu. Odniesłam go do mojego mieszkania, położyłam na starej szmatce obok grzejnika i nalałam mu do miski wody i trochę mięsa. Bałam się go zostawić samego, ale cóż mogę innego zrobić. Oprócz zakupów dla siebi

7. Zamach

PŚ W KLINGHENTAL Z racji tego, że od wczoraj mam pięć dni przerwy do następnego meczu, miałam okazję zrobić kuzynowi niespodziankę i przyjechałam do Klinghental. On nic o tym nie wiem, ale "ujawnie mu sie" dopiero na niedzielnym konkursie. Dziś są zawody drużynowe, ale on nie bierze w nich udziału. Nie zamierzam cały czas ukrywać się w hotelu! Pójdę trochę pozwiedzać to całe Klinghental. Wyszłam z pokoju, udałam się do recepcji i zostawiłam klucze. Wychodząc dostałam drzwiami prosto w czoło, które zrobiło się nieco czerwone. -Przepraszam, nie zauważyłem cię! Nic ci nie jest? -Nic, ale te drzwi są szklane, a ja nie jestem taka mała, to tak trudno mnie było zauważyć? -Przepraszam byłem zamyślony. -Dobrze już. Nic się nie stało. Było minęło. A ja teraz muszę iść. -Może się jeszcze przedstawię. Daniel. -Sara. Przepraszam, ale spieszę się. -Masz. Zadzwoń jak będziesz miała ochotę. - powiedział i wyjął z kieszeni małą karteczkę z numerem telefonu. Ciekawe czy cały czas